środa, 21 sierpnia 2013

[ 4 ] część 2 "Czekałem na Ciebie."

Kiedy Margaret dotarła pod drzwi domu Harrego ogarnął ją strach."A jeśli mnie nie pamięta ?" odezwał się głos w jej głowie. Szybko się jednaj uspokoiła powtarzając sobie, że coś wymyśli. Wzięła głęboki wdech i już miała chwycić za kołatkę, kiedy drzwi nagle się otworzyły.
Przed Margaret stał wysoki, trochę zgarbiony facet koło pięćdziesiątki. Był elegancko ubrany. Wyglądał o wiele lepiej, niż większość mężczyzn w mieście. Jego włosy były prawie całkowicie białe. Do tego jego szczękę pokrywał kilkudniowy zarost koloru włosów. Jego szare oczy groźnie spoglądały prosto na dziewczynę. Mierzył ją wzrokiem. Oceniał.
- O co chodzi? - odezwał się w końcu nieco zachrypniętym głosem. Za to Margaret nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku  Była kompletnie i całkowicie przerażona. Przez całe swoje życie była przekonana, że sąsiad spod 3 jest najgorszym, co ją spotkało. Ale ten facet... Jego postawa, wygląd i sposób w jaki patrzył ... cała jego postać sprawiała, że po plecach brunetki przechodził zimny dreszcz.
Siwowłosy mężczyzna zmarszczył czoło i wyprostował się lekko dając Margi do zrozumienia, że czeka na odpowiedź. Dziewczyna wzdrygnęła się i szybko wyprostowała, żeby wydać się wyższą. "Jakby to coś mogło pomóc" rozbrzmiewał głos w jej głowie. Jak ona go nie znosiła ...
- Ja... umm... - zająkała się próbując ułożyć w głowie jakieś sensowne zdanie. Nagle coś jej wpadło do głowy. Dwoma rękami chwyciła sukienka i uniosła lekko uginając przy tym kolana. "Ukłon to wyraz szacunku" powtarzał jej głos.
- Witam - zaczęła wciąż się kłaniając  Kiedy znów się wyprostowała spojrzała prosto w lodowate oczy starca. Były wciąż niewzruszone. - Nazywam się Margaret... - powiedziała znów całkowicie pewna siebie. Nie mogła jednak dokończyć, bo drzwi znów się otworzyły a za nimi stanął wysoki chłopak o ciemnych włosach. Jego oczy były prawie tak samo niebieskie jak jej... Kiedy tylko dostrzegł dziewczynę stojącą na schodach w tych niebieskich oczach pojawiły się iskierki radości. Jego twarz jednak została poważna. Ukłonił się i zwrócił do starszego mężczyzny.
- Wszystko jest już gotowe. - zaapelował - Wybierasz się dokądś?
Siwowłosy mężczyzna zupełnie stracił zainteresowanie Margaret. Jakby nagle stała się niewidzialna. Nie, żeby jej to przeszkadzało. Nie tęskniła za przeszywającym zimnem jego spojrzenia.
- Do miasta. Mam się tam spotkać z paroma osobami. - wyjaśnił po czym znów spojrzał na brunetkę - Żegnam panią. - powiedział łagodne, ukłonił się i odszedł. Margaret jeszcze przez chwilę mu się przyglądała, a potem znikną za jednym z drzew rosnących wokół domu. Dziewczyna znów spojrzała na Harrego. Tym razem się uśmiechał. Jego uśmiech był taki... prosty. Nie było w nim niepotrzebnych zmartwień, czy problemów. Żadnych przemądrzałych i wrednych dziewczyn.
- A więc wróciłaś. - odezwał się w końcu. Brunetka uśmiechnęła się spuszczając wzrok. Dlaczego tak się zachowywała? Grała przed nim biedną, wystraszoną dziewczynkę którą nie była. W żadnym wypadku. Ona była Margaret. To jej w szkole wszyscy bali się zaczepić. To ona potrafiła zawstydzić każdego swoimi niegrzecznymi i niepoprawnymi uwagami. Dlaczego więc, kiedy spojrzała na Harrego stała się nieśmiała?
- Chciałam jeszcze raz się z tobą spotkać - odpowiedziała w końcu z chociaż odrobiną swojej codziennej odwagi.
- Wyglądasz na prawdę pięknie w tej sukni. - Margaret się roześmiała. Może i to nie było na miejscu i tak nie wypadało, ale nie mogła się powstrzymać.
- Naprawdę? - zdziwiła się - Nie znoszę falbanek. - Po tym komentarzu ciemnowłosy również się roześmiał. Podał Margaret swoją dłoń i poprowadził wzdłuż jednej z alejek.


Spacer był cudowny. Pomimo tego, że Margaret musiała się dość mocno pilnować, bardzo swobodnie czuła się w towarzystwie Harrego. Dziewczyny z tego czasu były delikatne, dziewczęce. Nie do końca odzwierciedlało to naturę M, ale prawie. Nie musiała tu zakładać maski w pełni zrównoważonej laski która zawsze miała na wszystko odpowiedź. Mogła być bardziej sobą. Harry również wydawał się być zrelaksowany i pełen energii. Nie był chamski  czy zbyt zuchwały jak większość chłopaków ze szkoły. I to właśnie odpowiadało Margaret.
- Co to był za mężczyzna? - spytała w końcu. To pytanie chodziło jej po głowie już od dłuższego czasu. Zawsze wtykała nos w cudze sprawy, a ten staruszek wydał się być całkiem interesujący.
Właśnie dotarli na tyły domu. Wielki taras i jeszcze większy ogród. Idealny do długich spacerów.
- Zechcesz wejść? - spytał niebieskooki. Jakby w ogóle nie usłyszał jej pytania.
- Odpowiesz mi? - naciskała Margaret wciąż się uśmiechając. Chłopak trochę spochmurniał, ale otworzył duże, drewniane drzwi i zaprosił ją do środka.
Kiedy tylko minęli próg domu z jednego z pomieszczeń wybiegła kobieta w ciemnoszarej sukni z włosami spiętymi z tyłu w ciasny kok.
- Witaj Marto - przywitała się Margi i lekko ukłoniła. Marta zerknęła na nią i również się ukłoniła ale nie odezwała się. Czyżby jej nie poznała ? Nie. Musiała ją pamiętać. Chyba jeszcze nigdy nie spotkała kogoś tak niskiego.
- Marta - odezwał się Harry - Przynieś do salonu herbatę. Za chwilę tam przyjdziemy.- oznajmił a służąca bez słowa weszła do pokoju z którego przed chwilą wyszła.

- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć ? - spytała znów Margaret kiedy szli razem z ciemnowłosym długim korytarzem.
- To nikt ważny. On i mój ojciec ... prowadzą pewne interesy. - odparł Harry z pewnym wahaniem. Dlaczego? Czego się bał?
- Nie zachowujesz się, jakby był 'nikim ważnym' - upierała się Margaret. Chłopak nic już jednak na to nie odpowiedział.


Przez następnych kilka godzin Margaret nie wracała już do tematu tamtego mężczyzny. Widać to był jakiś drażliwy temat, a mimo wszystko, nie chciała aż tak zbliżyć się do Harrego. Chłopak jednak znów się rozluźnił i mogli rozmawiać tak, jak wcześniej. Gdy jednak zapadała zbyt długa cisza, myśli brunetki znów uciekały do tego mężczyzny i do sposobu, w jaki Harry się o nim wypowiadał.
Kiedy zaczęło zachodzić słońce Margaret postanowiła wrócić do domu. Harry natomiast postanowił ją odprowadzić.
- Gdzie właściwie mieszkasz? - spytał kiedy szli w stronę bramy do posiadłości. Co miała mu odpowiedzieć?
- Chyba lepiej, żebyś tego nie wiedział. - odpowiedziała ostrożnie ważąc każde słowo.
- Dlaczego? Czy to coś strasznego? - nalegał chłopak z uśmiechem.
- Ja... mieszkam... - "I co teraz?!" Krzyczała podświadomość Margaret. - w mieście. - wypaliła w końcu i od razu tego pożałowała.
- Gdzie? W naszym? W Grimsby?
- Mhm... - zdołała wymamrotać dziewczyna. "Super! No to teraz masz poważne problemy dziewczyno."



Margaret szła ciemną ulicą. Nie wiedziała dlaczego i dokąd. Była bardzo, bardzo zmęczona. "Dobrze, że jest weekend" pomyślała.
Uliczne latarnie świeciły się od dobrych paru godzin. Brunetka wciąż jednak szła w jednym kierunku. Tylko jakim? "Jeszcze cztery przecznice... Jeszcze trzy przecznice... Jeszcze dwie... " odliczała jej podświadomość. Ale do czego? Może gdyby niebieskooka nie była tak zmęczona, potrafiłaby rozpoznać okolicę w której się znajdowała, ale teraz było to niemożliwe  Gdzie by nie spojrzała, widziała jednorodzinne domki pomalowane na najróżniejsze kolory. Od standardowej bieli przez róż i żółć do granatów i zieleni.
W końcu się zatrzymała. "To tu" mówiła jej podświadomość. 'Tu' czyli gdzie? Dziewczyna rozejrzała się w okół, ale i tak nic jej to nie dało. Nie umiała rozpoznać tego miejsca. Ruszyła dalej ulicą. Ze zdziwieniem stwierdziła, że na jednej z werand pali się światło. O tej porze wszyscy powinni już spać. Przynajmniej tak było zazwyczaj. Kiedy stanęła na schodach werandy poczuła ulgę ale i gniew. Te uczucia pojawiły się tak nagle, że Margaret w sumie nie wiedziała, które jest silniejsze.
Przy drzwiach stał Sam. Jak zwykle opierał się plecami o ścianę i wpatrywał w swoje buty. "Może śpi?" pomyślała nagle Margaret, ale w tym momencie chłopak podniósł głowę. Patrzał prosto na nią. Brunetka już chciała odejść, kiedy usłyszała jego lekko zachrypnięty głos.
- Czekałem na Ciebie.
Niebieskooka podeszła trochę bliżej. Oparła się o drewnianą barierkę i wbiła wzrok w chłopaka. Nie okaże mu swojego zakłopotania. Nie dziś.
- Skąd wiedziałeś, że przyjdę ? - spytała na co blondyn tylko wzruszył ramionami. Dopiero teraz Margi zauważyła, że chłopak ma na sobie tylko dresy i czarny t-shirt.
Zanim się spostrzegła, zielonooki siedział tuż koło niej. Zupełnie jak wtedy, kiedy przyszła do niego po raz pierwszy. Kiedy dowiedział się o wszystkim. Wtedy w sumie też nie wiedziała dokąd idzie, aż nie dotarła pod jego dom.

- Przepraszam - wypalił nagle Sam. Margaret spojrzała na niego oczekując jakiś wyjaśnień. O co mu znowu chodziło? - Za to w szkole... no wiesz... - wyjaśnił i uśmiechnął się nieśmiało. Brunetka nie wiedziała, co na to odpowiedzieć. W sumie... nie chciała z nim rozmawiać. Ale nie mogła tak po prostu odejść, prawda?


____________________________________

Hej! Nareszcie. Dziś odzyskałam tablet, a z nim kilka opowiadań, które napisałam jeszcze lipcu.
Oto jedno z nich. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Ja jestem z niego całkiem zadowolona.
Piszcie swoje opinie.
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo, ale... no to nie było zależne ode mnie.



Zapraszam na nowego bloga, gdzie jakiś czas temu pojawił się prolog

6 komentarzy:

  1. Kocham!! Mam nadzieję ,że następne będzie o wiele wiele szybciej <33

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc znowu się rozpiszę....Już drugi raz dzisiaj mam przyjemność komentować twoje dzieła ^^
    Stwierdzam iż jestes mistrzynią zakończen. Bo czytając twoje rozdziały wszystkie jakie dotąd czytałam konczą się z jednej strony prosto...a z drugiej,aż chce się wiedzieć co dalej.
    Ja nie wiem jakim cudem do głowy przychodzą Ci takie cudne pomysły,jak z przemianą Niny na my-history-of-anubis.blogspot.com z ta akcją z uszami i roznymi snami na where-my-demons.blogspot.com. i wreszcie na tym blogu koncząc z zamiana epok. Na prawdę bardzo dobrze opisałaś epokę,z którą ty nie masz nic wspólnego,jedynie czytanie książek czy oglądaniem filmów,ale one i tak nie zawsze pomagają odtworzyć takiego cudownego efektu jaki stworzyłaś w tych opowiadaniach. Naprawdę należą Ci się brawa.
    Więc ukłon dla Ciebie. Co do błędów...również żadnych nie znalazłam. Jesteś robotem?;p
    Również czekam na kolejny rozdział tak jak na innych twoich blogach i mam nadzieję,że kolejna notka pojawi się jednak szybciej niż teraz,ale skoro masz juz tablet to zapewne tak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja? Robotem? Jakoś nie sądzę. Chociaż błędy wytykam zawodowo :P
      Moje zakończenia? One po prostu... są. Jak nie mogę wymyślić nic więcej na temat, kończę. Oto moja tajemnica *-*

      Usuń
    2. no i dobrze,że wytykasz błędy*_*
      po to są komentarze na blogerze. )
      No to ci to bardzo dobrze wychodzi;)

      Usuń
  3. Suppper opowiadanko

    OdpowiedzUsuń

"Czasami się zastanawiam, czy przypadkiem coś jest ze mną nie tak. Być może za dużo czasu spędzam w towarzystwie moich bohaterów literackich i, co za tym idzie, moje ideały i oczekiwania są zdecydowanie zbyt wysokie"

Obserwatorzy